Homilia sobota po Popielcu.
Chrześcijaństwo mówi dużo o powołaniu. Nie tylko tym do zbawienia, do bycia uczniem Jezusa. Mówi także o tym jak rozeznać powołanie życiowe konkretnej osoby. Kiedyś katolicyzm mówił o powołaniu stanowym (czy jeszcze o nim mówi?), protestanci ewangelikałowie mówią, że "Bóg ma konkretny plan", dla każdego. To rzeczywiście robi wrażenie dla świeżo nawróconych osób, zwłaszcza tych, które wyraźnie żyły poprzednio z dala od Boga. Tymczasem dziś w Ewangelii mamy postać, która teoretycznie winna znać doskonale swe powołanie - św. Mateusza, Lewiego. Jest on z pokolenia Lewiego, a więc jego zadaniem było służenie w Świątyni Jerozolimskiej. Winien nauczać, śpiewać psalmy, dbać o porządek w zamian otrzymywać to co zostanie z ofiar. Był krótko mówiąc takim diakonem czy subdiakonem Starego Testamentu z faktu urodzenia.
Jak to się jednak często w życiu zdarza ludziom, Mateusz skręcił na drodze swego powołania. Został celnikiem. Jak pokazują źródła, prawo do bycia publikaninem, a więc celnikiem w imperium rzymskim, kosztowało sporo pieniędzy, ci którzy mieli możność je nabywać należeli najczęściej do stanu ekwitów (służyli konno w wojsku, byli więc co najmniej średnio-zamożni), zapewne za sporą sumę i Mateusz zakupił to prawo. Czy pieniądze pochodziły ze służby? Z majątku odziedziczonego? Może. Tego nie wiemy. Wiemy, że Lewi wystąpił w ten sposób przeciw swoim rodakom. Rzymski historyk Tytus Liwiusz pisząc o roli publikanów (celników) tak opisywał ich rolę: gdzie występuje taki pośrednik w ściąganiu dochodów publicznych, tam albo prawo publiczne jest pustym słowem, albo wolność sprzymierzeńców niczym. Wystarczy nam świadectwo Rzymianina, po cichu współczującego podbitym prowincjom.
Jezus ukazuje się nam jako ten, który potrafi utwierdzić, a nawet wynieść nasze pierwotne powołanie z upadku, z niewoli zła na wyższy pułap. On potrafi uczynić je zupełnie nową jakością. Lewi, który przynależał do pokolenia kapłanów i sług kultu Bożego zostaje najpierw uczniem Jezusa, następnie Jego apostołem. W ten sposób realizują się proroctwa Malachiasza o oczyszczeniu synów Lewiego i nowym kapłaństwie i lewitach u Izajasza. Relacja o powołaniu Lewiego z Ewangelii św. Mateusza posiada dodatkowo cytat z Księgi Ozeasza 6, 6: "miłosierdzia pragnę, nie ofiary". Słowo hebrajskie, które tu zostało użyte na oznaczenie miłosierdzia tłumaczymy również jako łaska. Nie ma zaś większej łaski niż ofiara Chrystusa, którą uczynił z Samego Siebie. Na tym polega istota kapłaństwa Nowego Testamentu.
Kościół Katolicki naucza, że sakramenty udzielane jednorazowo jak: chrzest, bierzmowanie, małżeństwo, kapłaństwo, nawet jeśli pozostają w nas aktualnie martwe, mogą być za poruszeniem łaski Chrystusa ożywione. I to w dowolnym momencie naszego życia. Św. Mateusz niech będzie dla nas wzorem. Porzuciwszy pierwotne powołanie został wrogiem Izraela. Przywrócony Bogu przez Jezusa, ponownie odpada od Boga, opuściwszy Jezusa w Ogrójcu. I ponownie w Wieczerniku jest świadkiem Zmartwychwstałego i z Nim wieczerza jako jeden z kapłanów Nowego Przymierza. Być może nasza wiara z chrztu pochodząca, a obecnie w kryzysie, małżeństwo w kryzysie, zbrukane kapłaństwo mogą zyskać zupełnie nową jakość, nowy niebieski pułap przez Chrystusa.