Co się działo na ziemiach Polski przed Mieszkiem I? Wszyscy znamy legendę o Piaście, Kraku i Wandzie. Wielu zna legendę o Lechu, o przodkach Mieszka: Siemowicie, Lestku, Siemomyśle. Każdy wie, że pierwszym kronikarzem Polski był Gall Anonim, wielu z lekcji historii kojarzy bł. Wincentego Kadłubka i jego kronikę. U tego ostatniego jest wiele wątków legendarnych, nawet wprost fantastycznych. Nieco informacji posiada też Anonim (Piast Chościsko). Wiadomości te jednak należy traktować z ostrożnością. Istnieje jednak źródło starsze o kilkaset lat, datowane na VI-IX w. które wspomina o terenach Polski i kilku ważnych wydarzeniach, które miały miejsce na naszych ziemiach. Widsith w języku staroangeilskim znaczy pielgrzym. Jest to krótki poeamat o rzekomych podróżach odbytych przez anglosaskiego poetę po Europie. Saga ta została umieszczona przez Augusta Bielowskiego w Monumenta Poloniae Historica, w orginale i w tłumaczeniu Karola Szajnochy, zwolennika normańskiego wpływu na powstanie polskiej państwowości. Co ciekawe pomiędzy licznymi plemionami germańskimi Widsith wspomina m. in. o Wenedach, czyli według Gerarda Labudy - Zachodnich Słowianach. Bohaterem poematu jest Hermanaryk, król Ostrogotów, którego państwo rozciągało się od Polesia, aż po Krym, a wpływy tu prawdopodobnie sięgały również Mazowsza i Bałtyku. Poeta podróżuje w towarzystwe Ealhildy, córki króla Longobardów, która ma wyjść za mąż za Hermanaryka. Oczywiście chronologia jest pomieszana, a sama podróż fikcyjna, gdyż obie postacie dzieli co najmniej ponad sto lat. No cóż licentia poetica… Na sam krótki poemat wiele wpływu miały takie dzieła jak Pieśń o Nibelungach czy Beowulf (w wersji oralnej, gdyż spisane były w podobnym czasie) wreszcie Herdwarasaga, czyli Pieśń o Hunach, która również zawiera wątki słowiańskie i wersety być może odnoszące się do terenów Polski.
Goci przybyli na tereny Polski w czasach Chrystusa w I w. Terenem, na którym wylądowali były ziemie dzisiejszego Pomorza Wschodniego, czyli Gotiskandza (istnieją jednak inne lokalizacje Gotiskandzy). Przypłyneli tam ze Skandynawii. Do dziś możemy podziwiać pozostałości archeologiczne Kultury Wielbarskiej, którą tworzyli razem z późniejszymi Gepidami. Najpopularniejszymi i najbardziej zagadkowymi są kamienne kręgi w miejscowościach Odry i Węsiory na Pomorzu Gdańskim, które służyły zapewne celom społeczno-religijnym.
Czemu staroangielska saga jest tak istotna dla historii starożytnej ziem Polski? Prócz Wenedów, których Gerard Labuda wybitny historyk czasów Mieszka i Bolesława, wydawca źródeł anglosaskich i skandynawskich do dziejów Słowiańszczyzny, uważa za pewnik że są Słowianami, pojawia się rzeka Wisła, nad którą w ciemnych lasach wojska Hraedów (Gotów) stoczyły wielką bitwę z Hunami (ludami Aetli czyli Attyli). Wspomniany fragment z polskim wątkiem brzmi następująco:
Wulfhera odwiedziłem i Wyrmhera
tam bardzo często rozbrzmiewał szczęk broni
ponieważ wojska Hraedów mieczami ostrymi
musiały bronić koło lasów nadwiślańskich
starych siedzib ojczystych przed ludami Aetli.
A. Bielowski, który w II poł. XIX w.zaczął kompletować źródła do historii polski stwierdził, że zgoła nic nie wiemy o wydarzeniach opisywanych przez Widsith. Sam poemat został napisany gdzieś między VI a IX w. po Chr. W języku staroangielskim. W tym też języku wsytępuje słowo Hraeda, które ma oznaczać Gotów, ale też możliwe są inne etniczne i nie etniczne tłumaczenia. Co ciekawe, XIX w. humanista i historyk Karol Szajnocha przetłumaczył te wersy następująco:
Wulfhera nawiedzałem i Wyrmhera bardzo często
nigdy tam walka nie spoczywała
Lecz szybkie wojska twardym mieczem
Koło puszczy Wiślańskiej bronić musiały
starej stolicy ludziom Etlowym.
Warto zauważyć jeden ważny szczegół. O ile wersja Labudy mówi o wojskach Hraedów, czyli Gotów (na początku poematu Got Hermanaryk jest określany jako król Hraedów), Szajnocha słowo Hraeda zamiast Gotów tłumaczy s z y b k i e wojska. Jak podaje wiktionary słowo Hraeda w staronordyjskim mozna tłumaczyć jako straszny, przerażający, co do wariantu staroangielskiego w na razie brak mi informacji, ale raczej należy zaufać autorytetowi Karla Szajnochy. Te dynamiczne szybkie wojska nasuwają skojarzenie z opisem Tacyta, który w Germanii tak opisywał Wenedów: „Wenedowie przejęli wiele z obyczajów Sarmatów. Przebiegają bowiem w celach łupieskich wszystkie lasy i góry znajdujące się między Peucynami a Fennami. Jednak powinni być raczej zaliczani do Germanów, ponieważ budują domy, noszą tarcze i lubią szybkie, piesze marsze. Odróżnia ich to od Sarmatów żyjących na wozie i na koniu”. Jest niezwykle ciekawe, że w opisach wojsk na terenach zalesionych w 90 %, podkreślana jest ta dynamika wojów, analogicznie niezwykle dynamiczne były też drużyny Bolesława Krzywostego opisywane w XII przez Galla. Nie jest wykluczone, że Goci jako sąsiedzi Wenedów mieszali się z nimi, a Wenedowie brali udział w ich wyprawach. Poza tym obydwa ludy mieszkające w sąsiedztwie Sarmatów, mogli przejąć wiele z ich sposobów walki (dynamikę). Trzeba również pamiętać, że tereny wschodnie Polski w starożytnośći przedchrystusowej zamieszkiwane były przez Scytów, walczących podobnie jak Sarmaci I Hunowie – konno.
Potrafimy zidentyfikować jednego z bohaterów bitwy nadwiślańskiej – Wyrmhera. W poemacie Herwarasaga wsytępuje on jako Ormar (islandzka wersja imienia). Jest piastunem Hervor, siostry Angantyra króla Gotów. Co ciekawe, w Herwwarasadze Ormar/Wyrmher jest gockim wodzem w bitwie z Hunami, którzy najchali kraj Angantyra. Miejsce bitwy stanowiły pola okalające gród, którym rządziła Hervor, a określany przez Herwarasage jako antyczna stolica. Był on położony w pobliżu lasu Myrkvidr, czyli ciemny las. Jego lokalizacja jest wielce kłopotliwa, gdyż tego typu nazwy są liczne wśród Germanów (np. współczesny Schwarzwald). W trakcie tej bitwy bohaterska Hervor została zabita przez przeważające siły Hunów. Ciekawostką jest fakt, że w ostatnich latach na terenie Lubelszczyzny w Masłomęczy koło Hrubieszowa zlokalizowano osady gockie, w których zamieszkiwać mogło nawet kilka tysięcy ludzi! Czy to jest gród legendarnej Hervor, antyczna stolica? Dowodów historycznych nigdy raczej nie znadziemy, geografia po części temu przeczy (Herwarsaga), po części wspiera (Widsith).
Wedle Herwarasagi Hunowie najechali Gotów z powodu Hlodra, brata przyrodniego Angantyra, syna Heidreka króla Gotów, mieszkających powyżej Karpatów. Hlodr był synem Sifki, córki króla Hunów – Humli (postać niezidentyfikowana w historii). Gdy Heidrek został zdradziecko zamordowany, Angantyr pomścił ojca i został królem Gotów. Odziedziczył także legendarny miecz władcy Gotów – Tyrfing. Wtedy do ucztującego Angantyra przybył Hlodr wyniośle upominając się o połowę spadku (czyli więcej niż mu się należało jako bękartowi). Angantyr stwierdził, że nie może podzielić Tyrfinga na dwie części, gdyż równałoby sie to jego zniszczeniu. Do tego wszystkiego Hlodr został znieważony przez dawnego piastuna Heidreka Gisura Grtingalide’a, który nazwał matkę Hlodra dziwką. Hlodr udał się więc do Humli, jego opiekuna, po pomoc. Hunowie w wielkiej liczbie przybyli do kraju Gotów i stoczyli przynajmniej dwie bitwy wymienione w poemacie.
W Hervarsadze mamy dwie lokalizacje, których tożsamość jest dyskutowana: góry Hervatha oraz góry Jassów. Pierwsze to prawie na pewno Karpaty, natomiast góry Jassów sprawiają badaczom niemały problem. To właśnie u ich stóp miała się rozegrać decydująca bitwa, w której Hunowie zostali przepędzeni, a brat Angantyra Hlodr został przez niego zabity. Niektórzy badacze mówią tu o Karpatach mołdawskich w których mieszkali Alanowie Jassowie. Inni wskazują na Morawy i Panonię. Otto von Freisen w nawiązaniu do Widsith lokował bitwę z Hunami w lasach nadwiślańskich. Problemem zasadniczym jest chronologia i geografia – walki z Hunami to końcówka IV w. (375 r.), gdy większość Gotów opuściła raczej tereny Polski, niektóre z postaci w obydwu poematach pochodzą z VI w.
Bitwa rozpoczęła się od prowokacji Gisura. Ów podjechał do linii wojsk huńskich, których liczbę autor sagi określa na ponad 30 000 i rzekł:
"Strach niech ogarnie wasze szeregi.
Tchórzami są wasi wodzowie.
Wzniesione sa przeciw wam chorągwie.
Odyn jest waszym wrogiem".
Wybitny archeolog polski Witold Hensel przytacza w swej książce o starożytności ziem Polski następującą hipotezę, która stara się to wyjaśnić. Być może Hunowie najeżdzając Bałkany, usłyszawszy, że na północ od Karpat, żyje jeszcze liczna grupa pobratymców Gotów, musieli wysłać tam oddział, który miał zapobiec ewentualnej odsieczy. Co więcej znaleziska archeologiczne potwierdzają obecność Hunów na ziemiach polskich w V w. W wielu kopcach na terenie polski odnajdujemy elementy uzbrojenia huńskiego.
Z perspektywy słowianofilów, niezwykle ciekawą tezę opracował Tadeusz Lewicki. Otóż Widsith jest poematem, który wykorzystał bohaterów sag skandynawskich i germańskich, ale dzieło opowiada tak naprawdę o walkach Słowian z Awarami. Hraeda to tak naprawdę Chrobaci, pod nazwą Hunów zaś występują Awarowie, którzy w swej etnogenezie rzeczywiście wchłonęli niedobitki Hunów w VI w. Widsith opisywałby więc jeden z epizodów powstania Słowian pod wodzą Samona przeciw zwierzchnictwu Awarów. Według Gerarda Labudy ośrodkiem powstania były Morawy i Czechy, jednak wędrujący na południowy zachód Serbowie i Chrobaci mieli swój znaczny udział w pokonaniu Awarów. Czy tego rodzaju literackie przesunięcia wydarzeń historycznych są możliwe? Saksogramatyk na ten przykład, który znał Herwarasage znanego nam Ormara/Wyrmhera zrobił Olimarem królem Gordu (czyli Nowogrodu Wielkiego) I przesunął Ruś całą do obozu Hunów. Mamy więc z czasów niewiele późniejszych świadectwo slawizowania wątków z Herwarasagi i Widsith. A przecież wiele ludów starożytnych czy średniowiecznych wykazywało swe antyczne pochodzenie np. Z Trojan (Rzymianie i Latynowie).
Na koniec warto przytoczyć pewną zapomnianą teorię Jana Czekanowskiego, obok Bronisława Malinowskiego najbardziej rozpoznawalnego w świecie polskiego antropologa. Czekanowski Jan uczeń szwajcarskiego antropologa Rudolpha Martina był twórcą diagramu Czekanowskiego używanego do dziś w wielu naukach ścisłych. Czekanowski. Był również slawistą, etnologiem oraz politykiem i dyplomatą (człnkiem KNP Romana Dmowskiego), który walnie przyczynił się do kształtu wschodnich granic II RP. Jako mistrz Szlomo Czortkowera przyczynił się również do powstania izraelskiej antropologii. Czekanowski twierdził, że rzeczywiście Skandynawowie mieli udział w tworzeniu polskiej państwowości, aczkolwiek nie byli oni wikingami. Chodzi właśnie o Gotów. Istnieje bowiem dla niego dowód w postaci materiałów kostnych – czaszek. Czaszki Gotów ze starożytności III w po Chr. Z Krymu posiadają bowiem niemal identyczny skład typów antropologicznych, jak czaszki odnajdywane w X I XII w. Na terenach Wielkopolski i Mazowsza. Skład antropologiczny północnej Polski nie zmienił się na przestrzeni dziesięciu wieków i to mimo emigracji Gotów, Gepidów i Wandalów w IV-V w. Czaszki ze Słabuszewa i z innych gróbów rzędowych na terenie Wielkopolski nie mogą należeć do wikingów. Tym ostatnim bowiem brak odpowiednich proporcji pewnych składników antropologicznych ze wschodu Europy a typowych dla Polski. Czaszki z X w. Z Wielkopolski i Mazowsza, różnią się też znacznie od czaszek wschodnich Słowian. Trudno więc na tej podstawie udowodnić, że Słowianie przybyli na te tereny znad bagnistych terenów Dniepru. Według Czekanowskiego, doświadczonego demografa, mała grupka plemion z niesprzyjających terenów podmokłych Polesia nie mogła w ciągu trzech wieków rozmnożyć się tak by zasiedlić pół Europy… Od Nowogrodu Wielkiego po Grecję.
Według Czekanowskiego pozostaje prosty wniosek: po emigracji Gotów i Wandalów w IV /V w. część tej ludności musiała pozostać na miejscu. Jak pokazująe archeologia była to mała część, gdyż ziemie nasze są prawie wyludnione w V-VI w. Teorię tę potwierdza odkrycie przez archeologów Kultury Sukow-Dziedzice, która rozciąga się na Pomorze, Maklemburgię, Łużyce, Dolny Śląsk i Wielkopolskę. Ceramika, sposób budowy domów, choć były gorszej jakości niż poprzednie kultury wielbarska i przeworska, to jednak są do nich podobne. Wykazują tendencje mieszane germańsko-słowiańskie. Ci strażnicy szlaku wiślanego, przyjęli słowiańską mowę, mogli przechować również tradycje państwowo-plemienne, które przekazali Polanom. Teoria ta nie ma nic wspólnego z tradycjami wielkoniemieckimi. Goci jako wschodni Germanie nie maja nic wspólnego ze współczesnymi Niemcami. Więcej ich wiąże z Wlochami, Francuzami z południa kraju, Hiszpanami.
Jak widać posługujemy się jedynie wątłymi hipotezami. Jedynie co możemy stwierdzić, to że Goci mieszkali na terenie Polski, że mogli stoczyć tu jakieś większe walki.
Łukasz Szlak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz