czwartek, 4 kwietnia 2024

Patrz i ucz się Niedziela Zmartwychwstania

 'Patrz i ucz się'


(homilia na Niedzielę Zmartwychwstania)

Niezwykle ciekawe spostrzeżenie a propos ciemności Tego Dnia Zmartwychwstania znalazłem na blogu Filipa Taranienki, który regularnie czytam. Jeżeli odniesiemy tę perykopę do opisu stworzenia świata z Księgi Rodzaju otrzymamy pewne podobieństwo pierwszego dnia stworzenia i dnia Zmartwychwstania. Ciemność była wtedy gdy jeszcze światło nie zostało oddzielone od ciemności.
Pierwszy dzień stworzenia jest jednocześnie jednym dniem stworzenia, w którym są zawarte pozostałe dni, określane liczebnikami porządkowymi, w przeciwieństwie do pierwszego. Niezwykle ciekawie wygląda to znowu na tle ósmego dnia, który przywoływał Benedykt XVI. Jest to jednocześnie zupełnie nowy czas. Bóg na nowo wyznaczył dzień wejścia do odpoczynku (Hbr 4 ,7).

Niezwykle ciekawie wygląda również proces kształtowania wiary obu apostołów z dzisiejszej ewangelii. Znowu sięgamy do duchowego oglądu rzeczywistości. Najpierw św. Jan, podobnie jak św. Mara Magdalena, po prostu spostrzegł (gr. blepo) prosty fakt – pusty grób. Nie wszedł do środka. Następnie, gdy św. Piotr dobiegł do grobu, wszedł do niego i ujrzał (gr. theorei) pusty grób zwinięte szaty i oddzielnie położony podgłówek. Słowo ujrzeć – theorei, mówi nam, że Piotr nie tylko spostrzegł zmysłowo, ale zaczął myśleć, rozmyślać, łączyć fakty. Następnie św. Jan wszedł za nim, ujrzał (gr. eiden) i uwierzył. W słowie eiden, spostrzeżenie zamienia się w ideę, staje się częścią świadomości.

Św. Jan wyraźnie nam chce coś powiedzieć o tym, jak to jest, że człowiek wierzy. Dla przykładu można porównać ewangelię Janową z pierwszego rozdziału, gdzie św. Jan Chrzciciel w podobny sposób uwierzył i wydał świadectwo o Chrystusie. Wpierw po prostu zobaczył nadchodzącego Chrystusa (blepo), następnie rzekł “Oto (ide) Baranek Boży”, św. Jan mówi że wpatrywał się (tetheamai) w Niego jak zstępują nad Nim Duch Święty i wreszcie ujrzał (heoraka), że jest On Synem Bożym. Przykładów podobnych procesów można by mnożyć.
Również i w naszym życiu takie procesy się powtarzają. Nasza wiara zaczyna się od spostrzeżenia prostych faktów, katechez przodków, pierwszych wysłuchanych modlitw i doświadczeń działania Boga. następnie, gdy pogłębiamy naszą wiarę zaczynamy rozważać (theorein) a proces ten jest uwieńczony stałą ideą (myślą, kontemplacją) naszego ducha.

Ks. Łukasz Szlak

Narodowiec o Judaszu

 Narodowiec o Judaszu ze współczuciem.


(homilia środa Wielkiego Tygodnia).

Gest podania komuś kawałka chleba podczas uczty jest do dzisiaj znakiem specjalnej życzliwości ze strony tego kto obdarza takim prezentem. Tak jest na ucztach wydawanych przez różnego rodzaju arabskich szejków. Tak było i na Ostatniej Wieczerzy. Jan ewangelista pisze, że gdy Jezus uczynił ten gest wobec Judasza, wtedy “wstąpił w niego szatan”. Pismo Święte kilkakrotnie ukazuje nam smutną prawdę o nas samych i naszej religijności, mianowicie, że możemy przyjąć łaskę Bożą na próżno. Słuchanie Ewangelii niekoniecznie zawsze prowadzi do nawrócenia, czasami, wręcz przeciwnie - prowadzi do zatwardzenia serca:

“Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie,
patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
Bo stwardniało serce tego ludu,
ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli,
żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli,
ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił”. (Mt 13, 14-15)

Judasz jest dla nas postacią fascynującą i odpychającą jednocześnie. W dawnej formule ekskomuniki imię Judasza pada obok Kaina: Niech będzie przeklęty - Anatema sit! Według znawcy literatury o Judaszu ks. M. Starowieyskiego, dziwnym trafem zainteresowanie postacią Judasza w literaturze europejskiej rośnie im bliżej XX w… Wzrost zainteresowania pokrywa się ze spadkiem religijności…

Jednym z literatów XX w. zainteresowanych postacią Judasza, obok Romana Brandstaettera, był Karol Hubert Rostworowski. Arystokrata, dramaturg, zwolennik Obozu Wielkiej Polski. Wydawać by się mogło, że trudno by było oczekiwać sympatii dla Żydów od narodowca. Tym bardziej do postaci, która jest powszechnym symbolem zdrady. Również dla niewierzących.

A jednak. W dramacie “Judasz z Kariothu”, napisanym w 1911 r. wybitny krakus ukazuje Judasza, nie jako perfidną, demoniczną postać czy zło wcielone, ale człowieka, który zmaga się z własnymi słabościami i przegrywa. Judasz poszedł za Jezusem, mając nadzieję na nowe lepsze życie. Zmagał się jednak nieustannie z poczuciem braku stabilności. W głębi serca, chciał zająć jakieś stanowisko w Królestwie Bożym. Brak konkretnego politycznego działania Jezusa zaczął dokuczać Judaszowi. Stał się zarzewiem niewiary. Judasz nie chciał ubóstwa, nie chciał króla, który chodzi boso:

“Bo my gdy wierzym, to się boim.
Bo my, gdy wierzym, powiem ci,
to głód. To ból, to cierpiętliwe dni, to dach dziurawy, to płaszcz szary”.

Rostworowski stworzył ciekawą fabułę. Gdy Jezus zmierzał do Jerozolimy, Judasz potajemnie, nocą rozpowiedział różne cudowne bajki, chciał tym działaniem zmusić Jezusa do działania. Był zniechęcony nauką o Królestwie opartą tylko o Słowo, Ducha. Niechęć Jezusa wobec czynienia cudów skłania Judasza do intrygi. Św. Piotr, gdy się o tym dowiedział tak zareagował:

“Tyś szedł wiedziony serca pychą?
Tys tam,
gdzie Boży trud,
gdzie Boży duch.
Gdzie jeno Słowa moc się szerzy, tyś tam śmiał
odwracać słuch
I k’ziemi ciągnąć wzrok szermierzy”?

Lecz apostołowie przebaczyli Judaszowi. Intryga się nie powiodła. Przy Judaszu znaleźli się szpiedzy ze świątyni. Porwano żonę Judasza – Rachelę, co stało się okazją do szantażu. Ostatecznie jednak na rzecz zdrady przeważyła jego własna chęć ocalenia życia. Do samego końca Piotr, Jan, Maria Magdalena przekonują Judasza o miłosierdziu

“Człowiecze serce któż rozsądzi?
Mało złych, wiele nieszczęśliwych”

Woła Maria Magdalena. On nie chce litości. Coś go pcha do złego czynu. Jego żona tak o nim mówi:

“Pokutę czyni kto błądzi,
A on nie błądzi jeno tchórzy
[…]
On w swej piersi serca nie ma”.

A więc nie tylko pycha, pożądanie ale przede wszystkim lęk jest tym uczuciem, które cały czas paraliżowało Judasza. Lęk o własne życie. W rozterkach Judasza widać psychiczne załamanie, które ma dodatkowo podłoże demoniczne, co wskazuje na to, że jak J. Popiel we wstępie do dzieł Rostworowskiego: ostatecznie “To nie człowiek, lecz Szatan może być zdrajcą Chrystusa”.

Myli się ten kto mówi o pustym piekle. Wprawdzie Kościół nigdy
o żadnym człowiek nie stwierdził z całą pewnością, że jest w piekle, lecz z całą pewnością można to stwierdzić o osobowym złu
i upadłych aniołach. Ich intelekt i wola jest bowiem tak doskonały, iż nawrócenie jest niemożliwe.

Z tą demoniczną cząstką w duszy Judasz miał zmagać się już od dzieciństwa. W dramacie krakusa Judasz ostrzegł apostołów o swoim zamiarze zdrady. Ci ponownie, do znudzenia, mówili o przebaczeniu. On im odpowiedział o tej demonicznej sile, która go nieustannie pcha do czynu i w konsekwencji zatwardza serce:

“Człowiek Tylko człowiek a widzieliście szatana?
W studni (tajemniczo) Po wierzchu sobie pływa. Schylcie się kiedy nad studnicą.
[...]
Bedzie Królestwo Szatana!
I pomsta! Pomsta nad wami!
Wyście mnie kamienowali
nie kamieniem a sercami
I mojeście zdruzgotali,
że dziś jedna, wielka rana!

Więc dobijcie, dobić raczcie.
I ostatni raz przebaczcie”.

Rostworowski nie daje nam odpowiedzi na pytanie jaki jest los wieczny Judasza. Nie twierdzi, że został potępiony z całą pewnością, ale nie widać też dokładnie jego zbawienia. Odpowiedź tak naprawdę musi dać czytelnik. Cała scena z Ostatniej Wieczerzy kończy się modlitwą Jana, gdy do pomieszczenia wchodzi Chrystus. Św. Jan unosząc kielich modli się słowami: “A Słowo stało się ciałem...”, Judasz zaś klęcząc, rękami zasłania się przed Jezusem, nie chce spojrzeć na Niego i machinalnie dokańcza Janową modlitwę: ...i zamieszkało między nami”. W tym miejscu dramat się kończy.

ks. Łukasz Szlak

Św. Piotr nihilista

 Św. Piotr nihilista


(homilia wtorek Wielkiego Tygodnia).

“On ożywia umarłych i powołuje do istnienia to, co nie istnieje” (Rz 4, 17). Prostą konsekwencją zasady tożsamości jest to, że jak powiedział Parmenides z Elei: "byt, jest niebytu nie ma". Byt jest tylko jeden i nie zmienia się w ogóle. Ale niebyt jak się okazuje, też w jakiś tam sposób “istnieje”. Nie będziemy się oczywiście zagłębiać w metafizyczne zawiłości, odniesiemy to zagadnienie do kwestii duchowych. W dzisiejszej ewangelii Jezus mówi do Piotra: “Nim kogut zapieje Ty trzy razy się mnie wyprzesz”. Piotr zrealizuje to proroctwo przez swoje wyparcie się Jezusa w pałacu arcykapłana. Charakterystyczny jest kontrast, który pojawia się, jak porównamy w 18 rozdziale Ewangelii Jana słowa Chrystusa wypowiedziane do kohorty: “Ja Jestem” (ww. 6 i 😎 i słowa Piotra przed pałacem: “nie jestem” (ww. 17 i 25).

U św. Jana w jego Ewangelii dosłownie prawie wszystko ma znaczenie symboliczne. Jezus kilkakrotnie mówi w tej Ewangelii: Ja Jestem. Ma to odniesienie rzecz jasna do Imienia Bożego objawionego Mojżeszowi – JHWH (Wj 3, 14). Jezus wypowiada te słowa w czasie burzy na Jeziorze Tyberiadzkim tuż przed Mową Eucharystyczną. Jezus mówi "Ja Jestem" kilkakrotnie do żydów w świątyni, wreszcie wypowiada je w czasie swojej Męki. Bardzo często na wschodnich ikonach przedstawiających Jezusa możemy ujrzeć litery greckie O ON. Są one wpisane w krzyż, w Jego aureoli. W języku greckim "O ON" – Ten, który jest, czyli krótko mówiąc Byt. “Kto widzi mnie widzi i Ojca” (J 14, 9). Jezus pokazuje nam Tego, który jest pełnią istnienia, Tego, który jako Jedyny jest prawdziwym Bytem.

Piotr, który się zapiera Jezusa i mówi nie jestem, upada na samo dno swojej egzystencji, jest jak niebyt. Uświadomił sobie wreszcie swoją nicość, która była zakryta pychą. Dopiero wtedy, kiedy to wreszcie przyznał, jest możliwym dla niego pełne nawrócenie. Nastąpi ono później, nad Jeziorem Tyberiadzkim. Chociaż nadal w Listach św. Pawła czy w tradycji, św. Piotr jest ukazywany cały czas jako postać mająca trudność w rozeznaniu Dróg Pańskich (upomnienie przez św. Pawła; scena “Quo Vadis Domine”). Św. Piotr jest bardzo bliski nam – przeciętnym chrześcijanom, którzy nawracają się stopniowo.

Św. Jan prezentuje inną drogę wiary. Jak wiemy już od młodości był człowiekiem głęboko wierzącym, wcześniej pobierał nauki u Jana Chrzciciela. Jako jedyny nie opuści Mistrza w godzinie męki. Podczas Ostatniej Wieczerzy jest opisany jako ten, który “spoczywał na Jego piersi”. Właściwiej by było opisać to jako spoczywał zagłębiony w Jego łono. To samo określenie pojawia się w Prologu Janowym, gdzie Jezus Jednorodzony Bóg jest opisany jako ”Ten, który jest na łonie Ojca” (J 1, 18). Zupełnie jakby chciano nam pokazać, że św. Jan już osiągnął jakieś mistyczne zjednoczenie wiary z Chrystusem.

Jakże to wszystko kontrastuje z postawą Judasza, który postanawia zdradzić Jezusa. W konsekwencji przez swój smutny los, zdaje się na tle Jezusa, Piotra i Jana mówić “ja nie chcę być”.

Zebad todah

 (Homilia na poniedziałek Wielkiego Tygodnia).


Czy zastanawiałeś się dlaczego Msza Święta jest dziękczynieniem? Odpowiedź nasuwa dzisiejsza ewangelia. Łazarz wydał ucztę w postaci zebah todah, czyli tzw. ofiara dziękczynna. Składał ją ktoś kto doświadczył ocalenia życia. Wpierw w świątyni składał na ofiarę odpowiednie zwierzę, a następnie z tego zwierzęcia wydawał ucztę dla gości, podczas której wygłaszał błogosławieństwo Boga. Spożywano na niej również placki z oliwą. Wielu teologów uważa, że msza św. jest połączeniem tego rodzaju uczty ofiary dziękczynnej oraz obrzędów paschalnych.

Widzimy Łazarza, który dziękował Bogu za ocalenie, ale tym razem Bóg ucztuje razem z nim. Jest to bardzo czytelny znak eucharystii. Jezus j e s t o b e c n y. Jeszce jednym ciekawym znakiem jest namaszczenie Jezusa olejkiem nardowym przez Marię z Betanii. Jezus stwierdził, że został namaszczony na swój pogrzeb. Tu sakrament eucharystii łączy się ze swoim źródłem w postaci chrztu św. Obydwa sakramenty przypominają, że razem z Chrystusem zostaliśmy pogrzebani dla grzechu. I my pamiętajmy, że w czasie mszy spożywamy Chrystusa, który umarł za nas. “I my razem z nim zostaliśmy pogrzebani”.

My często o tym zapominamy, bądź nie jesteśmy odpowiednio pouczani, ale głównym celem eucharystii jest nasze zmartwychwstanie. Nie nasze prywatne intencje, nie zadośćuczynienie pobożności. To wszystko jest jak najbardziej chwalebne i godziwe, ale na pierwszym miejscu jest zmartwychwstanie, Jezus powiedział: “Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 56).

Warto zauważyć, że wydarzenia te w Betanii działy się na 6 dni przed Paschą. Razem z Pascha stanowi to dni 7. Po Passze Jezus spoczął w grobie i Zmartwychwstał. Wkroczył w zupełnie nową rzeczywistość. Jest to rzeczywistość 8 dnia tygodnia, o którym pisał Ojciec Św. Benedykt XVI w “Duchu Liturgii”. “[Ojcowie Kościoła] nazywali dzień Zmartwychwstania Dniem Ósmym. Niedziela nie spogląda tylko wstecz, ale także przed siebie. Patrzeć na Zmartwychwstanie oznacza patrzeć na wypełnienie. . W dniu Zmartwychwstania, dzień po szabacie, Chrystus niejako przekroczył czas i wyprowadził go poza wymiar teraźniejszy”.

Ogólnie określimy to wydarzenie wzorem Listu do Hebrajczyków i Psalmu 95 mianem Dzisiaj. Określenie z Pisma Świętego odnośnie wydarzenia Śmierci i Zmartwychwstania, ephapax (raz jeden) według Św. Bernarda z Clairvaux łączą się z aionios (nieustannie). Pokazuje nam to piękny symbol eucharystii, która jako ofiara wybawienia ze śmierci, jest jednocześnie procesem budowania Wszechświata na nowo. Żydzi pytają Jezusa: “Cóż mamy czynić abyśmy wykonywali dzieła Boga”? Jezus im odpowiada słowa, które są wstępem do całego dialogu eucharystycznego: “Na tym polega dzieło Boga abyście wierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 28-29). Stare rzeczy muszą przeminąć. “Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21,5).