poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Duchowy ogląd

 Duchowy ogląd


(Homilia środa IV tygodnia Wielkiego Postu J 5, 9-19).


Uważny czytelnik Ewangelii Jana dostrzeże jak ważną rolę gra w tym dziele zmysł wzroku. Ujawnia się to przy epifanii Jana Chrzciciela, powołaniu apostoła Filipa czy w końcu w momencie docierania do prawdy o Zmartwychwstaniu. Patrzeć: blepo, horao, eidon. Wszystkie trzy greckie słowa pojawiają się w janowej relacji o pustym grobie i Zmartwychwstaniu. Przy czym dwa ostatnie łączyły się z rozumieniem i kontemplowaniem prawdy o zmartwychwstaniu. Słowa te są etymologicznie powiązane z naszymi polskimi słowami teoria i idea. Słowo blepo pojawiło się w momencie gdy apostoł Jan po prostu zobaczył prosty fakt - pusty grób oraz zwinięte oddzielnie płócien. Szczerze mówiąc, myślałem ze znajdę w dzisiejszej ewangelii, która mówi, że Syn widzi Ojca czyniącego, słowa horeo lub eidon. Że niby uda się jakąś fajną metafizyczyną teorię stworzyć do tej ewangelii. A tu zonk. Nie uda się.


A jednak jest to proste słowo blepo. I w sumie dobrze, to nam mówi że, Jezus widzi wprost Ojca działającego. Nie zmysłami, ale jednak bezpośrednio. Św. Augustyn czy Tomasz z Akwinu by zapewne powiedzieli, że jest to ogląd intelektualny, intuicyjny jak u aniołów. W każdym razie dobra nowina jest taka:, że Ojciec widzi naszą śmierć i chce nas od niej wybawić.


Motyw wzroku wielokrotnie pojawia się w Nowym Testamencie. Jezus mówi: “Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle” (Łk 11, 34). I dalej: “Ten, kto we mnie wierzy, wierzy nie we mnie, lecz w Tego, który mnie posłał, Kto mnie widzi, widzi Tego, który mnie posłał” (J 12,, 44-45). O tzw. światłych oczach serca, które pozwalają dostrzegać Boża Chwałę, mówi św. Paweł: Ef 1, 18


Rzecz jasna w katolickiej teologii życie duchowe chrześcijanina jest odzwierciedleniem życia wewnętrznego Boga. To światło wiary pozwala nam na to. Ewangelista Jan pokazuje nam jak tego dokonać. Tak jak Syn widzi Ojca działającego, podobnie i my, tu na ziemi widzimy Chrystusa, a przez Niego i Ojca.

Esencję tego procesu znajdziemy w dialogu Chrystusa z apostołami Tomaszem (tym samym od słów: “jeżeli nie z o b a c z ę śladu gwoździ...”) i Filipem (cały dialog: J 14,1-14). 


Pierwszy na scenę wkracza niewierny Tomasz. Jezus mówi. “Znacie drogę dokąd Ja idę”. Używa tu słowa gr. oidate, jakby mówił: macie świadomość, pojęliście. Tomasz jednak chce sprecyzowania tej świadomości i celu wędrówki. Jezus odpowiada: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Jezus sam jest drogą, nie wskazuje jakiegoś ezoteryczno-astralnego szlaku do nieba. Co więcej, nie jest jedynie przewodnikiem, jest celem tej pielgrzymki (Prawda i Życie). 


Jezus kończy rozmowę z Tomaszem stwierdzeniem: “Gdybyście mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”. Poznanie o którym mówi Jezus, etymologicznie związane ze słowem gnoza (przy którego używaniu należy zachować ostrożność, odrzucając okultystyczne wątki i dualistyczne), oznacza umysłowe ujęcie poznania, ale także ogląd, wizję i zjednoczenie z poznawanym przedmiotem. 


Teraz na scenę wkracza apostoł Filip, dzięki któremu tajemnica wiedzy o Bogu zostanie uchylona:  “Pokaż nam Ojca”. Jezus mówi: “kto widzi mnie, widzi także i Ojca”. W tym wersecie jednak nie używa słowa blepo jak w 5 rozdziale, którego użył w stosunku do siebie. Tu używa słowa horeo. To samo słowo jest użyte w stosunku do św. Piotra, który ujrzał pusty grób. Jest to widzenie intelektualne, gdzie upewniamy się, dowiadujemy się czegoś, łączymy ze sobą fakty. Od słowa horao niedaleko nam do słowa tehoreo, które znaczy również patrzeć oraz kontemplować. To oczywiście daje skojarzenia z modlitwą, a przede wszystkim z wszelkimi formami modlitwy myślnej. 


My jako ludzie nie możemy sami z siebie nic o Bogu wiedzieć. “Boga nikt nigdy nie widział” (J 1, 18). Dopiero Jednorodzony Syn nas o nim pouczył. Słowa J 14, 11 o wierze: “wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie”,  sugerują, że na tym właśnie polega cnota katolickiej wiary. Na tej Drodze patrzymy, poznajemy a w konsekwencji poszerzamy świadomość. Przez drogę wiary Chrystus w twoim życiu weryfikuje się jako Prawda, na końcu zaś osiągniemy Życie.

Quintum imperium

 Quintum imperium.


(Homilia na sobotę V tygodnia Wielkiego Postu).


W Starym Testamencie słowo naród praktycznie rzecz jest używane tylko odnośnie Izraela. Reszta narodów, ludów to goje, poganie. Jest jeden wyjątek: ludzie którzy zbudowali Wieżę Babel. Oni stanowili jeden naród, chcieli dosięgnąć nieba, czyli postawić się w miejscu Boga, zostali więc ukarani pomieszaniem języków. Chcieli zdobyć Imię, aby się nie rozproszyli po całej ziemi. Imię-znak, które ma jednoczyć. To imię sięgające nieba nasuwa skojarzenia z deifikacją państwa. Wiemy z dziejów, że praktycznie każdy władca imperium czyni siebie bogiem - przypadłość Wschodu. Wcześniej, gdy Bóg błogosławił Noego i jego potomstwo, nakazał ludziom rozproszyć się i naznaczył ludom pewne obszary do zamieszkania, ci zaś jak widać, zlekceważyli nakaz. Zasadniczo Bóg nie lubi imperiów (poza swoim własnym), więc zniszczył pierwszy Babilon.


Mimo że, zniszczony przez Boga, ów Babilon odradza się nieustannie w dziejach świata. W Księdze Daniela w 2 rozdziale jest nam dany opis i wyjaśnienie snu króla Nabuchodonozora o czterech imperiach, które następują po sobie (czyli kolos na glinianych nogach). Różnie się identyfikuje te poszczególne imperia. Najczęściej mówi się o: Babilonii, Medii, Persji, imperium Aleksandra Wielkiego i jego dziedzicach. Więcej o Babilonie mówi oczywiście Apokalipsa (rozdziały: Ap 13 oraz 17 i 18).


W dzisiejszej ewangelii arcykapłan żydowski zapowiada śmierć Jezusa Chrystusa, który nie tylko odda życie za naród wybrany. Izrael w tym okresie składał się wyłącznie z tych pokoleń, które zamieszkiwały królestwo Judy. Reszta rozproszyła się po podboju przez Asyrię. Królestwo Judy było już tylko cieniem dawnego Izraela czasów Dawida i Salomona. Ewangelista Jan zapowiedział narodziny Nowego Izraela, który jest opisany w Wieczerniku (moment Zesłania Ducha Świętego), Liście do Rzymian Św. Pawła i Apokalipsie. Św. Jan zapisał, że Jezus ma umrzeć “nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno”. Tak tworzy się nowy naród, który w Kościele ma już swój zaczyn. Nowy Izrael będzie doskonałym Narodem, Narodem, który obejmie wszystkie narody. Jak mówi św. Paweł: “Jeżeli należycie do Chrystusa jesteście potomkami Abrahama” (Ga 3,29).


Czas panowania mesjasza jest opisany tak: “Za dni Jego zakwitnie sprawiedliwość,  i wielki pokój, aż księżyc nie zgaśnie. Będzie panował od morza do morza, od Rzeki aż po krańce ziemi. Królowi Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. I oddadzą Mu pokłon wszyscy królowie,  wszystkie narody będą mu służyły”. Jak widać w Psalmie 72 oraz w Księdze Izajasza, przyszły naród jest złożony z przedstawicieli wszystkich potomków Noego: Sema, Chama i Jafeta. Naród-Królestwo, które zbuduje Jezus będzie wieczne: “W czasach tych królów Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Jego władza nie przejdzie na żaden inny naród. Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na z a w s z e” (Dn 2, 44).

Iesus Nazerenus Rex Iudaeorum Wielkopiątkowa refleksja na temat sacrum i profanum.

 Iesus Nazerenus Rex Iudaeorum


Wielkopiątkowa refleksja na temat sacrum i profanum.


Nad głową Jezusa Piłat kazał przybić tablicę z napisem: “Jezus Nazarejczyk Król Żydowski”. Napis sporządzono w trzech językach: hebrajskim, greckim i po łacinie. Jak zauważa Ojciec Święty Benedykt XVI są to trzy języki, w których przez wieki sprawowano Boży kult, nie możemy sobie ot tak je zlekceważyć. Dwa z nich, w Kościele Katolickim to języki sakralne Pisma Świętego: hebrajski i greka. Wybitny filozof religii i myśliciel suficki Rene Guenon, podkreślał, że jest czymś nad wyraz charakterystycznym dla chrześcijaństwa, że nie ma ono własnego, jednego, typowego języka sakralnego. Hinduizm ma sanskryt, judaizm ma hebrajski, islam ma arabski. Buddyzm posiada oczywiście sanskryt jako sakralny język, aczkolwiek naukowcy snują różne hipotezy na temat języka pierwotnego przekazu nauk Buddy.


Chrześcijaństwo na tle tych wielkich religii tradycyjnych wypada dość niezwykle. Posiada język wybitnie sakralny jakim jest hebrajski poprzez afirmację Starego Testamentu, ale to Nowy Testament jest dla doktryny chrześcijaństwa ważniejszy. Język grecki jest oczywiście językiem w jakim zostały spisane ewangelie i pozostałe dzieła natchnione apostołów, ale musimy pamiętać, że tradycja ustna przekazywania Ewangelii, była raczej związana z aramejskim.


Co ciekawe, chociaż język hebrajski jest językiem objawienia Starego Testamentu, dla Kościoła Katolickiego jest raczej pomocą dla dwóch wersji Pisma Świętego uznanych jako wersję podstawowe: grecka Septuaginta i łacińska Vulgata. Co więcej, wiemy, że w Wieczerniku podczas Zesłania Ducha Św. Apostołowie i uczniowie mówili wszystkimi znanymi językami świata cywilizowanego i barbarzyńskiego. Ta cała polifonia decyduje o specyfice chrześcijaństwa. Nie ma w chrześcijaństwie również żadnej świętej wykładni prawa regulującego stosunki społeczno-polityczne, tak jak w islamie pełni tę funkcję szariat a w hinduizmie dharma. Chrześcijaństwo późnego antyku zaadaptowało prawo rzymskie. Katolicyzm poszedł w stronę reform gregoriańskich i rozdziału kościoła  i państwa, prawosławie stworzyło koncepcję zwierzchności państwa jako katechona i cesarza jako 13 apostoła. Dzięki bardziej sakralnemu charakterowi państwa, prawosławie było zawsze bardziej tradycyjne od katolicyzmu. Ta polifonia decyduje również o tym, że chrześcijaństwo (katolicyzm) jest religią jednocześnie tradycyjną, lecz przez pewną wolność interpretacji wielu dziedzin życia, o wiele mniej konserwatywną niż islam, hinduizm czy orientalne wersje chrześcijaństwa. Efektem tego jest również dziecko katolicyzmu - protestantyzm. Primus movens nowoczesności. 


Jak zauważa Feliks Koneczny Ewangelia nic nie mówi na temat regulowania stosunków społecznych. Brak jednego, jedynego, niezmiennego języka objawienia, rytuału i prawa prawdopodobnie jest pośrednio odpowiedzialny za powstanie schizmy nowoczesności wraz z jej wszystkimi problemami. Dla Tradycji nowatorstwo nie jest czymś chwalebnym i jako chrześcijanin katolik nie jestem zwolennikiem nowoczesności. Ma ona katasrofalne owoce dla duchowego sensu życia człowieka, kultury i jak przyrody. Jak pokazuje historia Wieży Babel pomieszanie języków ma jednak pewien cel w dziejach. Człowiek nie mówi w tym samym języku co aniołowie Boży. Nowoczesność – produkt uboczny chrześcijaństwa -  zapewne zajmuje ważką rolę w planach Opatrzności. Czy chlubną, czy złowrogą to się okaże. Na pewno ważną w apokalipsie.