Dzisiejszą liturgię słowa zaczyna kapłan od antyfony z pierwszych wersetów Psalmu 43, który niegdyś kapłan na przemian z ministrantem odmawiał na rozpoczęcie każdej mszy. Jest to psalm odwołujący się do Bożego trybunału Sprawiedliwości przeciw osądowi złych ludzi. Męka Jezusa Chrystusa jest coraz bliżej. Przypomina nam o tym zwyczaj zasłaniania krzyża i obrazów świętych, aż Wielkiego Piątku.

Co nam mówią teksty mszalne o wierze chrześcijanina? Kolekta wzywa nas dzisiaj do naśladowania miłości Jezusa. Ten proces zostaje pogłębiony poprzez Modlitwę nad Darami, która objaśnia że: poznanie prawd wiary wiąże się z oczyszczeniem grzechów. Postcommunio ujawnia nam tajemnicę w jaki sposób eucharystia trwa w nas również po mszy św. – modlimy się abyśmy byli żywymi członkami Chrystusa, którego Ciało i Krew Spożywamy. Jest to o tyle istotne, iż „ile razy spożywamy ten chleb i pijemy z tego kielicha, głosimy śmierć Pańską, aż przyjdzie”. Najlepszy wyraz tej zbawczej śmierci, wyraża się nie przez ustne deklaracje wiary, ale przez nasze wewnętrzne obumieranie dla świata, o którym mówi liturgia słowa.

W pierwszym czytaniu prorok ukazuje nam wizję Nowego Przymierza, które będzie trwałe. Przymierza, którego nie sposób złamać. Moc Ofiary Chrystusa na krzyżu jest tak wielka, że czyni zadość wszystkim grzechom. My chrześcijanie możemy śmiało mówić, że trwamy w Przymierzu pomimo grzechów (o ile nasza dusza nie kroczy ku tajemnicy nieprawości) Nie jest to naszą zasługą. Psalm 51 jest odpowiedzią na to proroctwo, opowiada o grzechu, żalu i skrusze serca, która prowadzi do odnowy ducha.

Drugie czytanie mówi o czymś co stoi absolutnie w kontrze do świata – o posłuszeństwie. Posłuszeństwie doskonałym, bo prowadzącym aż do ofiarowania swego życia. Chrystus anuluje w ten sposób nieposłuszeństwo Adama i Ewy. My również powinniśmy praktykować posłuszeństwo naszej wierze. To stąd mamy pewność, że Duch Święty w nas działa(Ga 3,5) – dzięki posłuszeństwie naszej wierze. Warto tu przypomnieć, że zasadą katolicyzmu, czymś co go konstytuuje i odróżnia od innych wyznań chrześcijańskich jest właśnie posłuszeństwo (od razu nadmieniam, że nie tyczy się w żaden sposób namawianiu przez przełożonych do rzeczy niemoralnych). Posłuszeństwo w katolicyzmie nie tyczy się tylko władzy administracyjnej biskupa, ale również Urzędowi Nauczycielskiemu, które nazywamy Magisterium Kościoła.

Czy my jako zwykli wierni możemy naśladować posłuszeństwo Chrystusa wiodące aż do ofiary życia? Owszem. W dzisiejszej ewangelii, żydzi z diaspory chcę zobaczyć Jezusa. Zostaje tu użyte przez ewangelistę słowo zobaczyć w sensie poznać, być uświadomionym. Jest to słowo, które etymologicznie jest związane z naszym słowem idea. Żydzi helleńscy chcą zdobyć wiedzę o nauce Chrystusa. Co odpowiada Chrystus?

Zapowiada im swą mękę, o której mówi używając metafory ziarna zasadzonego w ziemi, które obumiera i następnie rośnie. Kontynuuje swoją mowę odnosząc to obumieranie do ludzi: „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. Tak tłumaczy słowa Jezusa nasz lekcjonarz. Warto jednak sięgnąć głębiej do oryginału. Słowem ‘życie’ przetłumaczono greckie słowo ‘psyche’, a więc dusza – ośrodek życia intelektualno-wolitywno-uczuciowego. Z kolei ‘świat’ to tłumaczenie słowa ‘kosmos’, które możemy przetłumaczyć również jako porządek. Według Jezusa nienawiść aktualnego porządku w naszej duszy, prowadzi do ustrzeżenia życia na wieki.

Warto w tym momencie sięgnąć do nauki św. Augustyna, który wiele napisał i o duszy, i o porządku. Porządek według Augustyna jest systemem, w którym koegzystuje zarówno dobro i zło. Pojawił się wskutek przewidzenia przez Boga upadku aniołów i ludzi. Porządek jest czymś co ogranicza zło poprzez sprawiedliwość. Pierwotnie tak nie było. Pierwotnie w duszy i we wszechświecie istniał inny porządek. Nie było wymieszania dobra i zła, lecz istniało tylko dobro. Zło jako brak, niebyt pojawia się na skutek wywrócenia hierarchii w dobrym bycie.

Według biskupa Hippony świat składa się z dóbr, z których powinno się korzystać pożytecznie (utile, stanowią one środek do celu, czyli szczęścia wiecznego), i których powinno się pożądać (frui). Dla Augustyna to czego powinno się pożądać, to co daje szczęście, zbawienie, etc. To Bóg i dobra duchowe. Utile to cała reszta dóbr stworzonych. Niestety po grzechu pierworodnym ten porządek rzeczy uległ całkowitemu odwróceniu. Człowiek zaczął pożądać rzeczy stworzonych, które szczęścia mu nie dają, a do których przylega całym jestestwem.

My ludzie wierzący nie mamy w większości takiej łaski by wyzbyć się całkowicie dóbr ziemskich i żyć tylko duchowymi. Większość z nas podziwia i św. Franciszka, i św. Alberta Chmielowskiego, ale nie naśladujemy ich dróg. Wielu z nas ma rodziny, zobowiązania.
Nam św. Ignacy z Loyoli wraz z wieloma innymi ojcami, proponuje inne rozwiązanie, zawarte w fundamencie Ćwiczeń Duchowych. Dla Ignacego, celem człowieka jest Bóg, pozostałe rzeczy są po to aby mu pomagały w osiągnięciu tego celu. „Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu”. Nie jest istotnym tak naprawdę czy jesteśmy bogaci, czy biedni. W fundamencie Ignacego zawarta jest idea autonomii wobec świata, wolności. Ojcowie kościoła nazwą to apatheia – obojętnością wobec stworzenia i materii. W tym sensie śmierć dla świata oznacza wolność i jest drogą do życia.

Ks. Łukasz Szlak

pierwotnie tekst ukazał się w www.podwarszawskiezyciepruszkowa.pl