wtorek, 17 października 2023

"Kim jestem, aby osądzać"?



(Homilia na poniedziałek V tygodnia Wielkiego Postu).

Kościół prawosławny obchodzi 30 marca wspomnienie ciekawego świętego. Mnicha, który nikogo nie osądzał. Teoretycznie, od biedy można o nim nauczać i w naszym Kościele, jako że jego kult datuje się sprzed 1054 r., Jest to święty bezimienny. Prawdopodobnie jego rzeczywiste istnienie można traktować z lekkim przymrużeniem oka, ale jest to niezwykle ważna postać dla Kościoła. Przypomina o ciekawej rzeczy - wszelki sąd należy tylko do Boga. Ów mnich był patentowanym leniem, w modlitwach nie był zbyt metodyczny jak na mnicha przystało. Miał tylko jedną zaletę – nigdy nikogo nie osądził. Hagiografie podają informację, że gdy umierał i położono go na łożu śmierci był radosny. Wywołało to zatroskanie współbrata, który zdziwiony pytał go: dlaczego jest uśmiechnięty? On odpowiedział, że miał wizję jak aniołowie przedstawili mu długą listę jego grzechów i przewinień, na co on odpowiedział: „nie sądźcie abyście nie byli sądzeni. Nigdy nikogo nie osądziłem i mam ufność w Miłosierdzie Boga, że też mnie nie osądzi”. Słysząc to aniołowie podarli listę grzechów.

W ostatnich latach popularność zdobyły słowa Ojca Świętego Franciszka: „Kim jestem, aby osądzać”? Wypowiedziane, w charakterze prywatnym, odnośnie znajomego papieżowi homoseksualisty. Wyrażają one pewną prawdę katolickiej teologii moralności, która mówi że, zawsze należy każdy przypadek grzechu osądzać w kontekście danej osoby, biorąc pod uwagę intencję czyny, materię i okoliczności. Nie ma to nic wspólnego z moralnością sytuacyjną. Papież mówi również, że nie wolno z casusów osobistych czynić nowych norm ogólnych jak to ma miejsce w kościołach katolickich i protestanckich na zachodzie. Prawo Boże wszak nie jest naszym osobistym tworem jakby chciał Kant, katolik nie może przyjąć takiego punktu widzenia.

W dzisiejszej ewangelii Chrystus ratuje kobietę cudzołożną od ukamienowania. Mówi do niej: „Nikt cię nie potępił? – Nikt Panie – i Ja Cię nie potępiam, idź i nie grzesz więcej”. Kobieta złamała Boże Prawo i obiektywnie zasłużyła na śmierć, która jest konsekwencją grzechu. Jednak Chrystus, któremu Ojciec cały sąd przekazał uwolnił ją od sądu. Na jakiej podstawie? Są w Piśmie przypadki grzeszników, którzy będą karani sądem, są tacy, którzy zostaną od tego uwolnieni. Co Pismo mówi o jednych i drugich? Jak rozeznać własną kondycję moralną?

Kilka wskazówek zawiera List do Rzymian. Grzesznicy, którzy są obiektem Bożego Gniewu to ci, którzy przez grzech określany jako niesprawiedliwość i wzgardę Boga nakładają pęta Prawdzie. Na współczesny język byśmy przetłumaczyli to jako zagłuszanie sumienia. Ich relacja wobec grzechu jest określana słowami: napełnieni grzechem, oddani grzechowi, dodatkowo: „chwalą tych, którzy te czyny popełniają”(Rz 1,18.20- 32).

Najwięcej mówi o sądzie św. Jan Apostoł. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu, kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie umiłowali bardziej ciemność, aniżeli światło, bo złe były ich uczynki. Każdy kto, źle czyni nienawidzi światła i nie zbliża się do światłości, aby jego uczynki nie zostały ujawnione”. (J 3, 17-20). W kontekście tych słów warto zapytać: kto jest podobny tym, którzy nie zbliżają się do światłości by ich uczynki nie zostały ujawnione: kobieta cudzołożna czy faryzeusze?

Oczywiście ci ostatni. O nich mówi Jezus: „Nie sądźcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję” (J 5, 45). Kwestia ta jest rozwinięta przez Jezusa nieco dalej: „A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie przyjmuje, tego ja nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić. Kto mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swojego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym”. (J 12, 47-48)

W sztuce (H. Memling) widzimy takie przedstawienia Sądu Ostatecznego, na których Chrystus zasiada na tronie w niebie, zaś tu na ziemi, sąd bezpośrednio wykonuje św. Michał Archanioł, ukazany z chorągwią i wagą. On jest jakby hipostazą tego słowa, o którym mówi Jezus, które osądzi człowieka. Nie jest to wyobrażenie odległe od Pisma, wszak w Apokalipsie, wykonawcami plag są aniołowie Boży. Ewangelista Jan poucza również, że „[Duch Święty] gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie […] o sądzie bo władca tego świata już został osądzony”. Możemy się tu chwilę zatrzymać. Władca gr. archon już został osądzony. Greckie słowo arche oznacza również zasadę, źródło i początek. Jeżeli Jezus mówi o o potępieniu Szatana jako źródła i zasady zła w obecnym świecie (gr. kosmos czyli porządek), mówi już o swoim zwycięstwie nad aktualnym porządkiem, którego zło jest częścia. Zło przez ten sąd nigdy nie będzie w stanie odsłonić całego swego oblicza, czyli zniszczyć stworzenie Boże, ukazać nicość, niebyt.

Cechą wspólną grzeszników, którzy będą potępieni jest nienawiść Słowa Bożego i Boga. Niekoniecznie są to ateiści, takich w Psalmach raczej nie znajdziemy, a przecież o nieprawych mówią psalmy non stop. Ci ludzie są po prostu wrogami Boga. Ta nienawiść jest gdzieś w głębi ukryta.

Warto zwrócić uwagę na jeden szczegół z dzisiejszej ewangelii. Jezus w trakcie samosądu pisze coś palcem po ziemi. Palec Boży jest bowiem znanym motywem w ST. Pierwszy raz motyw palca Bożego pojawia się w opisie trzeciej plagi egipskiej. Kapłani egipscy, korzystający z wiedzy tajemnej nie mogą uczynić podobnej rzeczy stwierdzają wobec faraona: „Palec to Boży”. Palcem skrapiano rogi ołtarza przy ofierze przebłagalnej, oznaczało to oczyszczenie i oddzielenie od nieczystości i poddanie wszystkiego woli Boga (Wj 29, 12; Kpł 16,19). Palec tajemniczej dłoni wypisuje również wyrok na króla babilońskiego (Dn 5,5).

Palec Boży pojawia się, co znamienne dla naszej dzisiejszej ewangelii, przy opisie pierwszych tablic Deklaogu. „Dał mu dwie tablice Świadectwa, tablice kamienne, napisane palcem Bożym (Wj (31, 18). „Tablice te były dziełem Bożym, a pismo na nich było pismem Boga wyrytym na tablicach” (Wj 32, 16). Pierwsze Prawo zostało zapisane bezpośrednio przez Boga, jednak jak wiemy, gdy Mojżesz odkrył bałwochwalstwo u Izraelitów rozbił kamienne tablice. Mimo to Bóg ponownie ofiarował mu tablice, jednak mały szczegół różnił te pierwsze od tych drugich.
„Pan rzekł do Mojżesza: „Zapisz sobie te słowa, gdyż na podstawie tych słów zawarłem przymierze z tobą i z Izraelem”. I był tam Mojżesz u Pana czterdzieści dni i czterdzieści nocy i nie jadł chleba, i nie pił wody. I napisał na tablicach słowa przymierza – Dziesięć Słów”. (Wj 34, 27). Te drugie tablice przykazań są już zapisane przez człowieka, jakby w ludzkiej interpretacji.

Palec Boży zawsze oznacza konkretne, szczegółowe zaangażowanie działania Boga. Nie inaczej było w scenie z kobietą cudzołożną. Jezus zapisywał palcem Bożym Nowe Prawo, Prawo miłości, które przebacza żałującym swego grzechu. Przykazanie nowe, które było od początku.

Według św. Pawła „Człowiek duchowy sam wszystko rozsądza, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony” (1 Kor 2, 15). Św. Paweł w tym miejscu przedstawia ciekawą antropologię. Ludzie dzielą się na zmysłowych, cielesnych i duchowych. Duchowi to chrześcijanie, którzy przylgnęli do Chrystusa; cieleśni to niemowlęta w Chrystusie (ci którzy są na początku drogi wiary) apostoł pogan mówi, że ci są karmieni mlekiem nie pokarmem stałym bo są słabi; zmysłowi nie są chrześcijanami, nic nie pojmują, wiara jest dla nich głupstwem.

Tajemnica sądu nad człowiekiem jest zawsze tajemnicą serca, jest ukryta. Jednak nie dla Słowa. Słowo Boże jest doskonałym opisem ludzkiego serca dlatego: „Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12). Rozróżnienie postawy serca jest możliwe tylko dla Boga. To właśnie nasz duch, dusza, pragnienia i myśli określają stan naszego serca. I tylko słowo potrafi osądzić czy serce człowieka jest zatwardziałe. Dlatego jeśli nie wykonujemy potrzebnej i ustanowionej przez Boga władzy (np. sakrament pokuty) powstrzymajmy się od osądzania, bo sami słabi jesteśmy jak niemowlęta. Słowo wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz