wtorek, 17 października 2023

Orient

 
(Homilia wtorek IV tygodnia Wielkiego Postu).

Nim Żyd przystąpi do szabatu musi się wykapać. Stary zwyczaj, o którym i Polacy dawniej wiedzieli ze względu na liczne mykwy w naszych miastach. Podobnie i być może chciał uczynić Jezus w dzisiejszej ewangelii - tego dnia “był szabat”. Jednakże nie rytualna kąpiel była rzeczywistym celem Jezusa. Uzdrowił czekającego na 38 lat na cud chromego. Wypełnił w ten sposób proroctwo Ezechiela o nowej świątyni, która będzie źródłem życia i uzdrowienia świata.

W dzisiejszym I czytaniu z Księgi Ezechiela (47,1-9.12) jest opis nowej Świątyni: “oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim”. I dalej: “Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy jego wody jego stają się zdrowe”. W dalszym opisie nad brzegami potoku rosną drzewa, których owoce są pokarmem, a liście lekarstwem. Nie sposób uniknąć skojarzeń z rajskim ogrodem Eden, który również był usytuowany na wschodzie.

Nie czas i miejsce by opisywać znaczenie symboliczne orientu. W każdym razie: ex oriente lux, ex occidente lex. Wydaje się, że lex (prawo) w Europie nie ma się tak źle, ale co z naszym lux (światłem)? Nasz kontynent umiera. Światło w nim gaśnie, jesteśmy jak chromy z ewangelii. Gdzieś w głębi mamy świadomość, że źródło odnowy leży w dziedzinie tradycyjnie należącej do religii. Ale chrześcijaństwo wydaje się mieć zbyt mało wiary w siebie. Nasz stosunek do wschodu jest ambiwalentny. Z jednej strony od wieków Zachód uważa Wschód za kuszący, ale zdradziecki. Zaliczane do kanonu dzieła literackie Grecji starożytnej opowiadają o konflikcie ze wschodem. Od początku też i pogańska religia Greków i Rzymian, dosyć szybko stała się skostniała, powiązana z polityką, a odcięta od życia. Religijny wschód zawsze kojarzył się z zabobonem.

Z drugiej strony fascynuje nas kultura i religia wschodu, jeszcze nie skażona globalizacją na modłę amerykańską. Jedni z nas, ochoczo witają muzułmańskich imigrantów, inni się ich boją. Świat religijny, w którym mieszka większość mieszkańców naszej planety jest normą, to Zachód na tym tle) wytworzył pewnego rodzaju dewiację.

Na wschodzie, w jego mistycyzmie i misteryjności leży źródło naszej odnowy religijnej. Wskazywali na to dwaj poprzedni papieże. Ojciec święty Franciszek przez swoją ostatnią pielgrzymkę do Iraku też wydaje nam się wskazywać na to. Prostym przykładem jest chociażby wychwalany pod niebiosa przez okcydentalistę Feliksa Konecznego bł. brat Karol de Foucauld. W młodości kształcony u jezuitów ateista, rozpoczął swe nawrócenie od szoku wywołanego kontaktem z muzułmanami. Szok wywołały w nim tradycyjne prostracje (arab. Sujud), czyli bicie pokłonów we wschodnią stronę. Żył potem pomiędzy Tuaregami na pustyni, jak dawni ojcowie pustyni.

Jak przypomina ojciec święty Benedykt XVI w “Duchu Liturgii” ta typowa semicka tradycja, modlitwy we wschodnim kierunku, jest wszak cały czas naszą tradycją. A duchowym wschodem chrześcijan jest krzyż Chrystusa, z którego wypłynęły krew i woda. To Jezus działający przez Ducha Świętego jest naszym źródło wody żywej (J 7, 37). Jego Ciało (Kościół) jako Świątynia to początek źródła wody płynącej do Edenu. Wszyscy wierzący (z kapłanem) winni być zwróceni w stronę krzyża.

ks. Łukasz Szlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz