wtorek, 17 października 2023

Nekropolis

 

(Homilia na wtorek V tygodnia Wielkiego Postu).

Świat to jeden wielki cmentarz. Tak naprawdę istnieją tylko umarli. Pomijamy na razie tych, którzy umarli fizycznie, bo to oczywiste. Są dwa rodzaje ludzi: ci którzy są umarli dla grzechu i ci którzy są umarli w grzechu. Tertium non datur. Jezus mówi dzisiaj jasno: “Jeżeli nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych” (J 8, 2). Jaką to trudność moralno-intelektualną mieli faryzeusze i uczeni w piśmie? Jezus określił ich jako tych, którzy mają wiedzę o Piśmie jednak ona nie wpływa na ich nawrócenie. Odwołuje się do wzroku tak popularnego u św. Jana: “Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: “widzimy”, grzech wasz trwa nadal” (J 9 , 41). Fundamentem tej wiedzy jest pycha, nieposłuszeństwo a w konsekwencji bluźnierstwo. Nie wierzą w Jezusa i oskarżają go o działanie pod wpływem demona. Wiadomo - każdy człowiek jest po trosze hipokrytą, jednak w tym przypadku ta hipokryzja urasta do niebotycznych rozmiarów i jest niezwykle trudna do przezwyciężenia.

Dla świętego Jana istnieją dwa rodzaje grzeszników, którzy opisani są w 5 rozdziale jego Pierwszego Listu: ci którzy popełniają niesprawiedliwość (gr. adikia) oraz ci którzy popełniają nieprawość (anomia). Ci pierwsi niszczą w sobie nadprzyrodzone życie, choć nie całkowicie. Modlitwa braci jest w stanie przywrócić im to życie. Ta druga grzeszność jest grzechem prowadzącym do duchowej śmierci 1 J 5, 16-17). Ten rodzaj grzechu jest związany z terminem bardzo często pojawiającym się w Biblii – zatwardziałym sercem, od którego niedaleko do grzechu przeciw Duchowi Świętemu.

Śmierć tego typu - duchowa śmierć - oznacza niebyt jak za św. Pawłem mówi Orygenes (Rz 4 , 17). Nie oznacza to, tego co w ogóle nigdy nie istniał lecz “nazwę tę [św. Paweł] odnosi do tego co występne”. Bóg nie zna zła, kontynuuje Orygenes, jednak nie dlatego, że nie potrafi zdobyć o nim wiedzy - nie zna, bo zło na to nie zasługuje. “Diabeł dzierżył władzę nad śmiercią, nie tą zwykłą i moralnie obojętną, jaką umierają wszyscy […], lecz nad śmiercią nieprzyjacielem i wrogiem Tego, który rzekł: Ja Jestem życiem” (J 11,25; 14,6). (Orygenes, “Duch i Ogień”, s. 64-65).

A jak wygląda śmierć dla grzechu? Łączy się z życiem duchowym i ascezą, ale przede wszystkim z misterium naszego chrztu. “Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierci?” (Rz 6, 3) Nasz wewnętrzny grzeszny człowiek został z Chrystusem współukrzyżowany. “Kto bowiem umarł, został wyzwolony z grzechu”. Rzecz jasna grzeszność człowieka nie przemija wraz z chrztem, choć grzech zmywa pierworodną winę Adama. W człowieku nadal pozostaje pożądliwość. Apostoł jest tego świadomy, przestrzega jednak wiernych by grzech nie zdobył nad nimi panowania. Św. Paweł poucza nas, że mamy dosłownie r o z p o z n a ć w sobie to, że umarliśmy dla grzechu, a żyjemy dla Boga (Rz 6, 11). Mamy oddać siebie samych na służbę sprawiedliwości, poprzez praktykowanie owoców Ducha Św. (Ga 5, 22-26).

A teraz przejdziemy jeszcze do śmierci fizycznej. Dawniej przestrogę Jezusa przed śmiercią w grzechu traktowano poważniej. Nasze podejście do śmierci zmieniło się przez ostatnie dekady. Gdy osoba umrze, nikt już nie pyta: czy pojednał się z Bogiem? Czy przyjął wiatyk? Pytamy raczej czy cierpiał, gdy umierał? Kiedyś katolicy inaczej traktowali śmierć. Gdy ktoś bliski z rodziny lub sąsiad umierał, wszyscy schodzili się odmawiać proste modlitwy: różaniec, litanie. Istniały na wsiach bractwa śpiewacze specjalizujące się w omadlaniu umierających. Gdy umierający konał wtedy intensyfikowano modlitwy, wiedziano bowiem, że moment śmierci w jakim znajduje się dusza jest kluczowy dla wieczności. Dziś kwitujemy wszystko stwierdzeniem: Pan Bóg jest miłosierny. Serio? Gdyby ta nasza ‘wiara’ był taka pewna znalazła by wyraz w naszej modlitewnej trosce. Tymczasem jest jak jest.

 

Ks. Łukasz Szlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz