Antychryst
(Homilia na XXVI Niedzielę zwykłą rok B).
O Antychryście wiele powiedziano w apokryfach. Jedni mówili, że będzie żydem z pokolenia Dana (najdziksze i najbardziej ‘pogańskie’w mentalności spośród 12 plemion Izraela), inni już w chrześcijańskich czasach prorokowali, że będzie bękartem księdza i zakonnicy. Ale zostawmy na boku fantastyczne proroctwa i w kontekście dzisiejszej Ewangelii spróbujmy popatrzeć na to co jest n a s z y m Antychrystem. Chrystus mówi o zgorszeniu maluczkich.
Dzisiejsza perykopa zaczyna się od zagadnienia działania w Imię Jezusa gr. „epi to onomati”. Zobaczmy, że w tym zdaniu odwołujemy się do imienia, które jest ‘epi’, wezwane nad, ponad, jest wyżej, jest z nieba. Chodzi więc nie o dobroczynność jako taką, lecz z inspiracji Jezusa, Jego a u t o r y t e t u. Jest ona nagradzana w życiu przyszłym jak sugeruje Pan.
Gdy Chrystus przechodzi do zagadnienia zgorszenia nie używa już zwrotu „w Imię moje”. Wszak „nie może dobre drzewo złych owoców rodzić”, jak w innym miejscu powie Ewangelia. Gorszyciel chociaż instrumentalnie traktuje Imię Boże, nie działa z jego inspiracji. Ktokolwiek zgorszy gr. ‘skandalize’, działa z własnej inspiracji. Ciekawe, że w tłumaczeniu dosłownym zgorszyć to zastawić pułapkę, czyli jest to działanie połączone z planowaniem, chłodną kalkulacją, złym i podstępnym zamysłem. Dla takiego lepszym losem by było utopić się w morzu z kamieniem młyńskim u szyi.
Ciekawe, że podkreślono radykalnie niewinność ofiar, ponieważ w Mk 9,37, który jest niejako wstępem do naszej Ewangelii, Chrystus używa słowa „paidion” dzieci, o tyle w wersecie 42 jest już użyte słowo mikron, mali, maluczcy. Ewangelia ta dzisiaj nasuwa więc dosłowne skojarzenia ze skandalami seksualnymi a szczególnie pedofilią.
Grzech pedofilii i w ogóle wykorzystania seksualnego można w Biblii porównać do Antychrysta. Ale uwaga! Nie mam na myśli Antychrysta osobowego, który w Listach św. Pawła do Tesaloniczan jest znany jako Syn Nieprawości, a w Apokalipsie św. Jana fałszywy prorok (druga Bestia wychodząca z ziemi; nb. dla wielu jest zaskakujące, ale w Apokalipsie nie ma żadnej wzmianki o Antychryście, nie występuje tam to słowo). Mam na myśli tego antychrysta, o którym mowa w 1 Liście św. Jana Apostoła: Dzieci, jest już ostatnia godzina,i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu Antychrystów;stąd poznajemy, że już jest ostatnia godzina. Wyszli oni z nas, lecz nie byli z nas;bo gdyby byli naszego ducha, pozostaliby z nami; a to stało się po to, aby wyszło na jaw, że nie wszyscy są naszego ducha. (1J 2, 18-19). Jest tu wyraźne rozdzielenie, że objawienie osobowego Antychryststa poprzedzą duchy, które zainspirują wielu pomniejszych Antychrystów.
Jak rozpoznać tego Antychrysta? I dlaczego grzech pedofilii podpada pod ducha Antychrysta? Po pierwsze, św. Jan mówi, że ten kto nie zaprzecza, że Jezus jest mesjaszem i nie uznaje Ojca i Syna jest Antychrystem. I niekoniecznie musi tu od razu chodzić o doktryny religijne, ale postawę życiową (moralną). Po drugie w rozdziale 4 św. Jan jeszcze bardziej objaśnia: Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta,
który - jak słyszeliście – nadchodzi i już teraz przebywa na świecie (1J 4, 2-3).
Istotą grzechu ducha antychrystusowego jest to, że zaprzecza Wcieleniu Syna Bożego, jednemu z naszych podstawowych dogmatów. Wiemy, że dosyć często gnoza i dualizm (których pierwsze objawy piętnuje tu apostoł) łączyły z radykalnym potępieniem cielesności i materii, co nie przeszkadzało praktykowaniu wyuzdania seksualnego u członków tych sekt. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa herezje te przenikały również chrześcijaństwo, czego liczne świadectwa mamy u Ojców Apostolskich. Zobaczmy, że niekoniecznie chodzi tu tylko o doktrynę negującą Wcielenie, ale i odpowiednią moralność, czy wręcz amoralność seksualną. Któż bowiem bardziej zaprzecza Wcieleniu Chrystusa i podniesieniu godności grzesznika jako osoby ochrzczonej do rangi dziecka Bożego jak nie ten, który ma święcenia kapłańskie, działa „in persona Christi”, jest osobą zaufania społecznego a wykorzystuje niewinnych w celu zaspokojenia swoich pożądliwości, powołując się na autorytet Kościoła i Chrystusa?
Jak Kościół ma reagować, stawia się często to pytanie? A przecież od 2000 lat jest odpowiedź w Słowie Bożym, a my - trzeba to przyznać - czytaliśmy Je jakby z zasłoną na oczach, z wielką szkodą dla Kościoła i tych którzy Go stanowią, maluczkich, tych nad którymi jest wezwane Imię Pana.
Chrystus mówi o odcinaniu członków ciała, które są okazją do grzechu. Spróbujmy to wytłumaczyć nie odnośnie jednostki, ale Kościoła jako całości (Jezus mówi bowiem do Dwunastu). Ciało to przecież Chrystus. Łatwo to zrozumieć, gdy odniesiemy się nauki św. Jana i Pawła. Św. Jan mówi o tej idei odnośnie eucharystii (6 rozdział swej Ewangelii) czy alegorii o krzewie winnym. Św. Paweł jest jeszcze bardziej dosadny, gdyż w 1 Liście do Koryntian bezpośrednio mówi o Kościele jako o Ciele. Chrystus to głowa, my zaś stanowimy członki: „jesteście Ciałem Chrystusa, a pojedynczo członkami” (1 Kor 12, 27). św. Paweł wzywa by z rozpustnikami, chciwcami i zdziercami lub bałwochwalcami nie przebywać (1 Kor 5, 10), a nawet by ich usunąć z Kościoła (1 Kor 5, 13). To właśnie od św. Pawła pochodzą słynne słowa tak często cytowane przez Kościół Katolicki: anatema sit! Jednak uwaga! Ta anatema według św. Pawła nie ma na celu całkowite zatracenie w piekle: „wydać takiego szatanowi na zniszczenie jego ciała, żeby duch był zbawiony w dniu Pana” (1 Kor 5, 5).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz