"Potknęli się na prostej - o eucharystii, która gorszy".
(Homilia na XXI Niedzielę Zwykłą, rok B)Dziś Chrystus mówi nam trudne słowa dotyczące sakramentu eucharystii. Czytamy w Kościele słowa, które kończą wielkie Kazanie Eucharystyczne z 6. rozdziału Ewangelii św. Jana. Jest tam mowa o zgorszeniu uczniów słowami Chrystusa o Ciele i Krwi, które są konieczne do życia wiecznego. Przyczyną ich zgorszenia jest prostactwo dosłownego rozumienia słów Jezusa. Spróbujmy zrozumieć o co im chodziło. Religia mojżeszowa, tak jak dzisiaj, surowo zabraniała spożywania niekoszernego mięsa i krwi, a co dopiero mówić o ludzkim mięsie i krwi… zapewne pomyśleli -kanibalizm, lub coś w tym stylu. Prawdziwy skandal! Uczniowie Chrystusa prawdopodobnie zrozumieli Jego słowa w dosłowny (prostacki) sposób.
O ile ewangeliści i św. Paweł w większości używają terminu greckiego soma, na określenie eucharystii, który to termin oznacza ciało żywe, ciało z duszą, istotę żywą, o tyle św. Jan zupełnie jakby chciał w swej relacji zaostrzyć kontrowersje i używa greckiego słowa sarx, tj. ciało w sensie: mięso, skóra, mięśnie, ścięgna. Co więcej, gdy mówi o spożyciu tego ciała używa takich słów, które można tłumaczyć: pożerajcie, zajadajcie się, lub nawet (co podają słowniki)… żryjcie. Te słowa mogą budzić zdziwienie i szok u pobożnej duszy, jednak mają na celu ukazać intensywność, niezbędność sakramentu eucharystii dla życia duchowego i wiecznego chrześcijanina.
W całej Mowie Eucharystycznej ukazane są dwa zasadnicze cele sakramentu eucharystii: trwanie w Chrystusie; życie wieczne przez wskrzeszenie z martwych. Więcej światła na dzisiejszą Ewangelię rzuca nam komentarz św. Tomasza z Akwinu, w którym dokonał syntezy nauczania ojców wschodu i zachodu.
Jezus określa siebie mianem chleba, który z nieba zstąpił, dlatego że niebo (w sensie królestwa duchowego, tożsame z Bogiem) ma życie samo z siebie. Zwykły chleb, który wzmacnia człowieka i przemienia się w człowieka, który go spożywa, przez Chrystusa staje się pokarmem wzmacniającym życie duchowe i przemieniającym człowieka w Ciało Chrystusa. Tomasz powołuje się na Augustyna, który twierdzi, że chleb niebiański od zwykłego różni się tym, że: 1. Rzeczy duchowe konsumowane są zawsze w całości, materialne w części, dlatego duchowe nie powodują pragnienia; 2. Reczy duchowe nie niszczeją, trwają wiecznie, rzeczy materialne owszem niszczeją. Według św. Augustyna eucharystia spożywana sakramentalnie przemienia człowieka w Chrystusa (Zob. Św. Tomasz z Akwinu, „Komentarz do Ewangelii św. Jana”, 6, 955).
Chleb konsekrowany staje się ciałem Chrystusa. Wystarczy wiara. Proste. Pod tym twierdzeniem podpisze się zapewne większość chrześcijańskich wyznań, jednak w jaki sposób rozumieć słowa konsekracji to już inna historia. Rosyjski teolog Paul Evdokimov słusznie twierdzi, że do XI w. Kościół świętą czcią otaczał misterium eucharystyczne, nie pytając „co” i „jak”? Zrobili to dopiero na Zachodzie teologowie parający się dialektyką (czyli filozofią), mówiąc o rzeczywistości duchowej czy symbolicznej. Do tego czasu jedynym terminem, który był obecny u Ojców Kościoła było słowo metabole – gr. przemiana, zmiana, mutacja, transformacja. Tak eucharystie rozumieli najstarsi Ojcowie Kościoła piszący o eucharystii: św. Justyn Męczennik i św. Ireneusz z Lyonu. Jednym z pierwszych heretyków, który naruszył tę prawdę filozofią był Berengriusz z Tours. Skutki moralne jego nauki były ponoć opłakane.
To właśnie na skutek tych herezji (czysto symbolicznej obecności Chrystusa) teologowie zachodni chcąc zachować ortodoksję, wprowadzili termin transsubstancjacja, który w kościołach prawosławnych po schizmie z XI w. pozostał niezaakceptowany. Zmienia się istota, przypadłości chleba i wina pozostają. Mimo iż P. Evdokimov pisze o całkowitej metabole chleba i wina z istotą i przypadłościami, w jego tłumaczeniu i tak pobrzmiewa logika transsubstancjacji. „ [...] Całkowite metabole zarówno substancji, jak i przypadłości w niebieskie ciało Chrystusa. Przy tym nie chodzi o zatrzymanie przypadłości chleba, ale o zatrzymanie naszych oczu niezdolnych do oglądania niebiańskiego Ciała, a więc zachowując iluzję pozorów” (P. Evdokimov, „Prawosławie”, s. 317). Wydaje się, że Evdokimov jakby z jednej strony chciał zanegować obiektywizm przypadłości chleba i wina, z drugiej ze względu na subiektywizm naszych zmysłów, które odbierają cechy chleba i wina zaślepione niewiarą, siłą rzeczy zachowuje te przypadłości (czyż to nie nasze zmysły subiektywnie odbierają to co zmysłowe, czyli po prostu jakby nie mówić: cechy, a więc koniec końców - przypadłości…).
Wybitny XIX w. teolog Antonio Rosmini Serbati próbując na nowo objaśnić eucharystyczną przemianę, mówił o dzialaniu zasady Osoby Bosko-ludzkiej, która jest w niebie i na słowa kapłana ożywia substancję chleba, czyniąc ją swoją własną przez analogię do tego co się dzieje ze zwykłym pokarmem, który przyswajany przez człowieka staje się człowiekiem. Mimo tego że Rosmini nie naruszył bezpośrednio dogmatu przeistoczenia, jego doktryna została ocenzurowana przez władze kościelne. Tak pieczołowicie i gorliwie starano się ochraniać tajemnicę konsekracji.
W latach 50., niektórzy modernistyczni teologowie próbowali na nowo objaśnić przeistoczenie. Utworzyli na bazie systemów egzystencjalistycznych i fenomenologicznych doktryny transfinalizacji (przemiana celu chleba i wina) i transsygnifikacji (przemiana znaczenia chleba i wina). Doktryny te znalazły się nawet w Katechizmie holenderskim. Papież Paweł VI (niedawno ogłoszony świętym) przestudiowawszy te doktryny w encyklice „Mysterium Fidei”, nakazał je jednak rozpatrywać tylko w połączeniu z tradycyjną transsubstancjacją.
Cóż więcej powiedzieć jak nie słowa wypowiedziane 2000 lat temu przez uczniów: „trudna jest ta mowa”. Już wtedy eucharystia powodowała kontrowersje. Nic dziwnego, że uczniowie i dziś się gorszą.
W tradycji egzegetycznej Kościoła mamy dwa rozumienia przyczyn zgorszenia uczniów. Zostały one przytoczone przez św. Tomasza z Akwinu w jego Komentarzu. Pierwsze należy do św. Jana Chryzostoma. Uczniowie byli zgorszeni, gdyż Jezus w słowach swoich objawił im swoją boskość, oni zaś wierzyli, że jest synem Józefa. Według wschodniego ojca kościoła Jezus wzywa uczniów, by wznieśli się rozumieniem tam gdzie wcześniej był Chrystus tj. do nieba. (Św. Tomasz z Akwinu, „Komentarz do Ewangelii św. Jana”, 8, 989). Drugie rozumienie należy do św. Augustyna z Hippony: „Augustyn inaczej rozumie ten fragment. Powiedział, że uczniowie byli zgorszeni, gdy nasz Pan powiedział, że da mu swoje ciało do jedzenia, ponieważ rozumieją to w sposób materialny, tak jakby dosłownie mieli jeść to mięso, tak jak mięso zwierzęcia. Nasz Pan odrzucił tę interpretację i powiedział. Co by było, gdybyś zobaczył Syna Człowieczego wznoszącego się całym swoim ciałem tam, gdzie był wcześniej? Czy powiedziałbyś, że zamierzałem dać ci moje mięso do jedzenia, tak jak ty mięso zwierzęcia”? (Komentarz…, 8, 991).
Jednak już w wyjaśnianiu znaczenia dalszych słów Chrystusa obydwaj ojcowie kościoła są zgodni. "To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem". .Jan Chryzostom tłumaczy słowa Chrystusa następująco: „słowa Chrystusa można rozumieć dwojako: duchowo i materialnie. Mówi więc: To duch daje życie, to znaczy, jeśli zrozumiesz te słowa zgodnie z duchem, czyli według ich duchowego znaczenia, dadzą życie. Ciało nic nie przynosi korzyści , to znaczy, jeśli zrozumiesz je w sposób materialny, nie przyniosą ci żadnej korzyści, będą raczej szkodzić, ponieważ „Jeśli będziesz żył według ciała, umrzesz” (Rz 8: 13)”. (Komentarz…, 8, 992)
Z kolei św. Augustyn, przytaczany przez Akwinatę tak pisze: „Słowa, które do was powiedziałem, są duchem i życiem, tzn. muszą być rozumiane jako Duch zjednoczony z moim ciałem; i tak rozumiane są życiem, to znaczy życiem duszy. Bo jak ciało żyje swoim cielesnym życiem poprzez ducha cielesnego, tak dusza żyje duchowym życiem przez Ducha Świętego: „Wyślij Ducha Twego, a zostaną stworzone” (Ps 103,30)”. Komentarz..., 8, 993).
Zgorszenie w dosłownym tłumaczeniu greckiego słowa ‘skandal’ oznacza potknięcie. Uczniowie Chrystusa potknęli się. Z jednej strony można powiedzieć, że na trudnej drodze Chrystusa, która wiedzie wzwyż, ale przez doliny cierpienia. Ale z drugiej strony na drodze prostej, gdyż nie ma nic prostszego jak Królestwo Boże. I my również potykamy się na tej drodze. Pytanie tylko do Ciebie bracie, siostro – podniesiesz się? Wracasz czy idziesz dalej?
xłszlak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz