Skąd się bierze zło? Cz. 2.
(Homilia na XXII Niedzielę Zwykłą rok B).
Faryzeusze twierdzili, że źródło dobroci lub grzechu człowieka tkwi w zewnętrznych w przepisach prawa, okolicznościach, tradycjach itd. Generalnie w tym co zewnętrzne wobec człowieka. Chrystus pokazuje im coś zupełnie innego. To w sercu (duszy) tkwi zło i grzech. Stary Testament też głosił tę naukę: „Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego: nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa” (Ps 95, oni jednak nie pojęli. Pod tym względem my ludzie jesteśmy podobni do aniołów – mamy intelekt i wolną wolę. Możemy wybierać dobro i zło. I wybieramy. Jednak wybór samego dobra nie jest kwestią prostą, bezkonfliktową.
Ze względu na grzech pierworodny i jego skutki pojawia się w nas rozdarcie między tym co duchowe a ziemski.
Cały ogrom tragizmu tej walki opisał św. Paweł w Liście do Rzymian: „Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię”. (Rz 7, 14-15)
Św. Paweł posunie się nawet do stwierdzenia jakoby w nas samych walkę toczyło dwóch ludzi:
„Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach” (Rz 7, 19-23).
Pierwotna hierarchia, gdzie duch (umysł) rządził tym co utożsamimy z duszą, uczuciami i cielesnością na samym dole, została zburzona. Odtąd to co było podległe chce rządzić całym człowiekiem.
Te słynne słowa św. Pawła z Listu do Rzymian sparodiował Mefistofeles w dziele J. W. Goethego „Faust”. W scenie w pracowni Fausta, kiedy pierwszy raz Mefistofeles objawia się Faustowi, mówi o sobie:
„Ja jestem częścią owej siły, której władza pragnie zło zawsze czynić, a dobro sprowadza”. Dalej Mefistofeles objaśni swe słowa następująco: „Ja jestem duchem, który wciąż zaprzecza! I mam prawo! bo wszystko, co powstaje, słusznie się pastwą zatracenia staje; więc lepiej, żeby nic nie powstawało. A wszystko to, co wy zbyt śmiało zowiecie grzechem, złem przeklętem — moim jest właśnie elementem”.
Mefisotfeles upatruje dobro w nicości, w dalszym fragmencie dzieła będzie powoływał się na stan pierwotnego chaosu, czy też pramaterii, która miała istnieć przed stworzeniem świata. Według starych żydowskich legend i apokryfów Szatan miał być pierwotnie jednym z tych aniołów, którzy byli bardzo blisko Tronu Bożego. Poza nimi nie było nic. Gdy Bóg postanowił stworzyć świat i człowieka dla Niego Samego z zazdrości zwrócił się przeciw Bogu.
My również grzesząc, przylegając mniej lub bardziej dobrowolnie do grzechu, jesteśmy takimi nihilistami jak Diabeł. Nie tłumaczymy naszego grzechu w tak wysublimowany sposób jak Mefistofeles, ale przecież pamiętajmy, że zapłatą za grzech jest śmierć, nicość (Rz 6, 23).
Całe szczęście, że jak mówi św. Anzelm z Canterburry jesteśmy istotami mniej doskonałymi od Diabła i jego aniołów. To właśnie dlatego, że mamy słabszy intelekt i słabszą wolę możemy być zbawieni, gdyż nasz grzech nie może być tak radykalny jak u aniołów.
Pozostaje tylko pytanie – jak zrealizować największe przykazanie: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”, skoro nasze serca wypełnione są tym co mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii: Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym» (Mk 7, 21-23).
Odpowiedź – bardzo prostą – daje nam św. Paweł: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie” (Rz 10, 9). Człowiek m u s i uwierzyć. Oczywiście św. Paweł mówi, że sama deklaratywna wiara nikogo nie zbawi, potrzeba wiary w sercu, a to jak wiemy jest niezwykle głębokie: „A we mnie samym dusza jest zgnębiona,
przeto wspominam Cię z ziemi Jordanu
i z ziemi Hermonu, i z góry Misar.
Głębia przyzywa głębię
hukiem Twych potoków” (Ps 42, 7-8). Dlatego dotarcie do tej głębi serca gdzie ma zapanować łaska nieraz zajmuje tyle czasu, trudów i upadków. Lecz gdy szczerze uwierzysz, z perspektywy Jezusa - już zwyciężyłeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz